Zdzisław Kałamaga mógłby zostać bohaterem opowieści o tym, jak od zera dojść do milionów. Na początku lat 90. zaczynał od warzywniaka, który wynajmował na jednym z osiedli w Gorzowie Wielkopolskim. Potem handlował meblami i założył hurtownię ze sprzętem gospodarstwa domowego. Hurtownia otwierała kolejne sklepy firmowe, potem przekształciła się w sieć Mars RTV-AGD. Dziś pod tym szyldem działa w całej Polsce 330 sklepów, głównie w średnich i małych miastach. Kałamaga miał wielkie plany – w ciągu tego roku chciał podwoić liczbę placówek i wprowadzić spółkę na giełdę. Niestety, w ubiegłym tygodniu okazało się, że jego firma musi układać się z wierzycielami – producentami wystawionego na półkach sprzętu. A Kałamaga złożył do sądu wniosek o upadłość Marsa.
Na pierwszy rzut oka handel domową elektroniką to złoty interes. Klientów można liczyć w milionach. To polskie rodziny, które na potęgę wymieniają sprzęt gospodarstwa domowego. To młodzi ludzie, którzy chętnie inwestują w cyfrowe gadżety – komputery, kamery, aparaty, odtwarzacze MP3. To szpanerzy, którzy kupują wypasione (jak by powiedział były poseł Andrzej Pęczak) kino domowe i telewizory plazmowe. Każde nowe mieszkanie – a na rynku nieruchomości trwa boom – to kolejna kupiona pralka, kuchenka, lodówka, telewizor. Według instytutu badawczego Gfk Polonia Polacy wydadzą w tym roku na sprzęt rtv i agd. 9 mld zł. W przyszłym roku ma to być o miliard więcej.
Branża elektromarketów to również pole tak ostrej walki o klienta, jakiej polski handel dotąd nie widział. Rynek podzieliło między siebie 6 wielkich sieci. Media Markt (26 sklepów) i Saturn (2 sklepy) są własnością niemieckiej grupy handlowej Metro AG. Zainstalowały się w największych miastach, podobnie jak ich bezpośrednia konkurencja – polska sieć Euro RTV/AGD (110 sklepów).