Archiwum Polityki

Głosy i glosy

Szwajcarski ustrój polityczny zakłada, że w pewnych kwestiach ostatnie słowo należy do obywateli. Wejście do UE oznaczałoby rezygnację z niektórych kompetencji.
Bernhard Marfurt

ambasador Szwajcarii przy UE
1 sierpnia Szwajcaria obchodziła swoje święto narodowe. Przy tej okazji powróciły pytania o integrację z Unią. Dlaczego Szwajcarów nie przekonuje członkostwo? Czemu wybierają uprzywilejowane partnerstwo? Odpowiedzi trzeba szukać m.in. w umiłowaniu do decydowania o własnym losie. Szwajcarom, przyzwyczajonym do referendów niemal w każdej sprawie, nie mieści się w głowie, że nie mogliby kwestionować dowolnego prawa w kolejnym głosowaniu. Poza tym członkostwo zazwyczaj przedstawiane jest w parze z poprawą bytu obywateli kraju kandydującego, a w przypadku Szwajcarów ten haczyk nie działa.

 

Dowodem dobrej woli ze strony Arabii Saudyjskiej wobec Iraku jest wynik finału Pucharu Azji w piłce nożnej: Irakijczycy wygrali.< >Książę Saud al-Fajsal


szef saudyjskiego MSZ
Arabia Saudyjska przyłączyła się do inicjatywy George’a Busha, który chce przekonać kraje Zatoki Perskiej, aby pomogły w ustabilizowaniu sytuacji w Iraku. Ponieważ jednak ostatnio na linii Rijad–Waszyngton iskrzyło, a amerykańskie służby wywiadowcze donosiły, że większość terrorystów przenikających do Iraku pochodzi z Arabii Saudyjskiej, której władze nie robią nic, aby tę sytuację zmienić, postawa księcia jest miłym zaskoczeniem. Książę żartuje, że jego kraj już zrobił pierwszy krok, bo pozwolił wygrać Irakowi mecz. Tymczasem Irakijczycy grali jak z nut i zwycięstwo słusznie im się należy, a księcia do planów Waszyngtonu przekonał prawdopodobnie nowy program amerykańskiej pomocy wojskowej.

Polityka 32.2007 (2616) z dnia 11.08.2007; Świat; s. 58
Reklama