Archiwum Polityki

Nikozja nie Berlin

W Berlinie rozwalanie muru poszło sprawniej niż w Nikozji. Co jeszcze raz potwierdza prawdę, że na Cyprze wszystko jest bardziej skomplikowane. Kiedy już opadł kurz z usuwanych betonowych zapór przegradzających w połowie Ledrę, kiedyś główny deptak handlowy stolicy, i opadł entuzjazm, że oto znika ostatni mur dzielący Europę i ostatnie zimnowojenne zasieki – zaczęły się problemy. A mur zastąpiła dobrze strzeżona przegroda z blachy falistej. Prezydent Papadopoulos wyznaczył szereg warunków, aby to nowe symboliczne przejście mogło zostać uruchomione, m.in. wycofanie żołnierzy tureckich z okolicznych posterunków, usunięcie tureckich i północnocypryjskich flag i emblematów. Wszystko to może zająć kilka tygodni i zapewne pojawią się nowe przeszkody. Wydaje się na razie, że jedyną pewną datą zakończenia konfliktu na wyspie jest wejście Turcji do Unii, dosyć odległe, co nie popędza lokalnych spraw.

Polityka 11.2007 (2596) z dnia 17.03.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama