Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Czasy i ludzie

Właśnie kończymy obchody naszego jubileuszu. Do redakcji „Polityki” przyszło mnóstwo listów, w znakomitej większości wyrażających uznanie dla całej 50-letniej historii pisma, odwiedzili nas też Czytelnicy, którzy i dzisiaj są z nami, wielu z nich zresztą od kilku dziesiątków lat. Toczyliśmy długie rozmowy wokół chyba najważniejszego pytania: z czego mianowicie „Polityka” może być dumna?

Nie zawiedli także koledzy dziennikarze, zwłaszcza ci z obozu IV RP, na to pytanie mają gotową odpowiedź, ba, więcej – właściwie uważają, że tego pytania w ogóle nie powinno się zadawać. Bo „Polityka” nie powinna była powstać, potem istnieć, a już na pewno powinna była zginąć w 1989 r. A jeśli dzisiaj jest i dobrze daje sobie radę, nadal ma najwięcej nabywców spośród wszystkich tygodników opinii, to jest to jakaś niesprawiedliwość losu, bez mała dowód na działanie szarej sieci, która niecnie oplotła Trzecią RP.

Czuję się tu niejako wywołany do rozmowy i odpowiedzi, gdyż wydałem właśnie książkę „»Polityka« i jej ludzie”, która jest opowieścią o historii naszego tygodnika, doprowadzoną do dnia dzisiejszego, i z którą – wprost bądź pośrednio – kilku autorów prowadziło jakąś, powiedzmy, polemikę, choć po prawdzie trudno byłoby wiele z tych tekstów uznać za spełniające kryteria polemiki. Bo jeśli przyjmuje się za pewnik wyjściową tezę, oczywiście „Politykę” dyskredytującą, to na nic usiłowania i zachęty autora, by o historii tego pisma porozmawiać dorośle (w numerze jubileuszowym opublikowaliśmy obszerny raport właśnie pod tytułem „Historia »Polityki« dla dorosłych”), na nic próby ukazania przeszłości w kontekście czasu i ludzi.

W tym sensie, że ludzie zawsze żyją w jakimś czasie historycznym i każda epoka, każda dekada mają swoje tak zwane uwarunkowania, swoje dramaty i swoje batalie, swoich bohaterów i swoje realia. Po latach nie jest łatwo je odtworzyć, a już zwłaszcza zrozumieć, szczególnie pokoleniom, które ich nie doświadczyły osobiście. Podręczniki historii wydobywają i szanują przede wszystkim najważniejsze fakty i sensy, układają narrację wedle skutków, które są już znane, niwelując i upraszczając całą złożoność ówczesnych sytuacji, niejako odrywając historię od ludzi bądź wpychając ich do jakiejś nadrzędnej logiki historycznej.

Polityka 11.2007 (2596) z dnia 17.03.2007; Polemiki; s. 96
Reklama