Archiwum Polityki

Woźnica Hillary

Dezercja burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga z Partii Republikańskiej wywołała ponadprzeciętne zainteresowanie mediów i polityków. Włodarz największej amerykańskiej metropolii przymierza się bowiem do startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Wystartowałby jako kandydat niezależny, na przekór dwóm partiom, które zmonopolizowały życie polityczne w Stanach Zjednoczonych. Ale Bloomberg nie szuka sojuszników wśród ludzi spoza tego układu. Na razie do jego obozu dołączają umiarkowani republikanie. Burmistrz Nowego Jorku namawia do współpracy wpływowego senatora z Nebraski Chucka Hagela. Taki prezydencki tandem, choć nie miałby szans na zwycięstwo, odebrałby głosy umiarkowanie republikańskich wyborców. Błyskawiczny sondaż, przeprowadzony w kilku kluczowych stanach już po opuszczeniu partii przez Bloomberga, dowodzi, że jego udział w wyborach pomógłby zwyciężyć kandydatce demokratów Hillary Clinton. Bloomberg jako kandydat niezależny na tyle osłabiłby szanse oficjalnego nominata Partii Republikańskiej, że Clinton mogłaby wygrać nawet w tradycyjnie prawicowych stanach jak Alabama, Kansas czy Teksas.

Polityka 26.2007 (2610) z dnia 30.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 18
Reklama