Archiwum Polityki

Asfaltówką na Everest

W ramach przygotowań do przyszłorocznej olimpiady Chińczycy budują drogę na Mount Everest. Zajmie to im – uwaga polscy drogowcy! – cztery miesiące. Doprowadzi ona do bazy znajdującej się na wysokości 5200 m, skąd rusza część wypraw na szczyt. Będzie to najwyżej położona asfaltowa trasa na świecie – i posłuży biciu innego rekordu. Za rok, podczas 130-dniowej wędrówki, znicz olimpijski przemierzy trasę wiodącą przez pięć kontynentów i zawita na najwyższym wzniesieniu świata. Chińska olimpiada musi być naj. Ale później mogą być kłopoty. Nie trzeba być zagorzałym obrońcą środowiska, aby przewidzieć, jakie konsekwencje dla natury będzie miał łatwy autokarowy dostęp w tamte okolice. Everest już się skomercjalizował i jest systematycznie rozdeptywany, a na wejście czeka kolejka. Modna górska miejscowość zbudowana u jego stóp, a takie są plany, to zły sen himalaistów.

Polityka 26.2007 (2610) z dnia 30.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 20
Reklama