Jedyne listy, o jakich dziś głośno, to listy gończe ozdobione fotkami. Prawda, są jeszcze listy zawsze z czegoś niezadowolonych intelektualistów, ale kto by się nimi przejmował. Odwoływanie się do tzw. autorytetów, jak zauważył w jednym z wywiadów Jarosław Kaczyński – „to tragedia polskiego myślenia”. Niestrudzeni podpisywacze listów brną więc w tragedię, chociaż wodewil zabawniejszy, farsetka daje większe możliwości artystom w niej obsadzonym i widowni.
Polityka
26.2007
(2610) z dnia 30.06.2007;
Groński;
s. 103