Archiwum Polityki

Złoża Svalbardu

Gratuluję Adamowi Grzeszakowi ciekawego artykułu „Energicznie, ale dokąd?” [POLITYKA 37]. Zabrakło w nim jednak (podobnie jak w polskiej polityce energetycznej, i to od wielu kadencji) pewnego wątku. Słusznie pisze autor, że najprzyjemniej mieć własną ropę. Dlaczego zatem, w czasie gdy wiele przedsiębiorstw z różnych krajów prowadzi poszukiwania ropy i gazu w rejonie archipelagu Svalbardu, Polska w ogóle nie przejawia tym zainteresowania? Dla przypomnienia – zgodnie z traktatem spitsbergeńskim z 1920 r. archipelag pozostaje własnością Norwegii, jednakże wszystkie państwa, które do traktatu przystąpiły, mają na nim równe z Norwegią prawa – dotyczy to również wydobycia surowców. Obowiązuje jednak zasada „kto pierwszy, ten lepszy” – kto znajdzie złoże, zgłasza je i odtąd jest ono na jego wyłączność. Polska tymczasem nie działa w tym kierunku (...). Norwegowie dziwią się, że łożymy na pięć stacji naukowych na Svalbardzie, jednocześnie nie czerpiąc z tego rejonu żadnych zysków górniczych, do których mamy w końcu pełne prawo. Może warto by spróbować to zmienić?

Krzysztof Maria Różański

Skupowo

Polityka 41.2007 (2624) z dnia 13.10.2007; Listy; s. 129
Reklama