Archiwum Polityki

Grass obiera cebulę

Gdy w ubiegłym roku Günter Grass ujawnił (w książce „Przy obieraniu cebuli”), że jesienią 1944 r. został powołany do dywizji pancernej Waffen SS, nasza narodowo-katolicka prawica domagała się odebrania nobliście honorowego obywatelstwa Gdańska. To wezwanie poparł wówczas drugi gdański noblista – Lech Wałęsa. Jednak po wymianie listów między prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem i Grassem były prezydent RP zmienił zdanie. Uznał zasługi pisarza dla pojednania polsko-niemieckiego i rzetelność jego rozrachunku z własną biografią. A gdańszczanie poparli to stanowisko. W ubiegłym tygodniu Grass obchodził w rodzinnym mieście 80 urodziny. Odbyła się m.in. zorganizowana przez Instytut Goethego i Urząd Miasta dyskusja na temat przyszłości polsko-niemieckiej pamięci w zjednoczonej Europie. W przepełnionej sali obok Grassa – dwóch byłych prezydentów, Lech Wałęsa i Richard von Weizsäcker oraz historyk i były minister spraw zagranicznych Stefan Meller. Ze strony PiS: bojkot, ostentacyjnie darte zaproszenia na spotkanie z Grassem. Stara gra: podczas gdy prezydent starał się o spotkanie z Angelą Merkel, premier przestrzegał przed „teutońskim szałem”. A w „Rzeczpospolitej” Zdzisław Krasnodębski wytykał jubilatowi konformizm, obłudę i krętactwa. Gdański pisarz, jak wcześniej tuskowy dziadek z Wehrmachtu, przydał się w kampanii do podbijania bębenka.

Polityka 41.2007 (2624) z dnia 13.10.2007; Ludzie; s. 136
Reklama