Archiwum Polityki

Pochwała Poczty

Miło patrzeć, gdy sprawy idą ku lepszemu. Jeszcze niedawno krytykowalibyśmy Pocztę Polską za to, że list z Warszawy do Warszawy (końmi by dojechał w godzinę) idzie 26 dni. Otóż 25 maja z Sejmu (ul. Wiejska) wysłano do naszej redakcji (na ul. Słupecką) zaproszenie na jakąś konferencję, która odbyła się 1 czerwca. Zaproszenie dotarło do nas 18 czerwca. Ze stempli wynikało, że najpierw koperta krążyła trzy dni między warszawskimi urzędami pocztowymi, potem nie wiedzieć dlaczego udała się do Ciechanowa (stempel z 4 czerwca). Jak długo tam bawiła, nie wiadomo, bo kolejny stempel przystawiono w Warszawie 13 dni później. Gdybyśmy byli wyznawcami spiskowej teorii dziejów, moglibyśmy powiedzieć, że koperta trafiła do Ciechanowa, bo tam mieści się jakiś oddział CBA lub ABW kontrolujący korespondencję. Tak jak to bywało w PRL. Ostatnio zostaliśmy jednak mile zaskoczeni. Bliźniacze zaproszenie wędrowało do nas już nie 26, ale 21 dni. Postęp – 18-proc. przyspieszenie – okazał się wyraźny. Jeszcze dwa, trzy lata i listy z Warszawy do Warszawy będą przychodzić po 2–3 dniach. Jak 200–300 lat temu.

Polityka 41.2007 (2624) z dnia 13.10.2007; Fusy plusy i minusy; s. 137
Reklama