Archiwum Polityki

Zrobił nas „na śpiocha”

Kiedy tylko my, Polacy, odniesiemy w świecie spektakularny sukces i jesteśmy z niego dumni, zaraz okazuje się, że kto wie, czy nie jest to przekręt obliczony na poklask obcych stacji telewizyjnych. Weźmy przypadek kolejarza z Działdowa, który nie mogąc się doczekać na interwencję lekarzy po 19 latach postanowił sam wybudzić się ze śpiączki, w której był pogrążony.

Udało mu się, stał się sławny, perspektywy nie tylko medialne zarysowały się przed nim i jego żoną szeroko, a już gazety piszą, że dyrektorka działdowskiego szpitala ujawniła, że kolejarz przez te lata wcale nie spał, gdyż połykał, pił, słyszał i rozumiał, co się do niego mówi. Oszukiwał medycynę znaczy. Swój sukces zbudował na wątpliwych przesłankach, a teraz prezentuje się w zachodnich telewizjach udając, że jest sensacją na skalę światową. Przez te 19 lat mógł się chociaż do żony odezwać, dać do zrozumienia np. powieką, że nie śpi, tylko wszystko słyszy i rozumie. Ale z niezrozumiałych powodów wolał nic do zrozumienia nie dawać, tylko leżał, a kobieta przez 19 lat koło niego biegała.

Dlaczego pacjent zdecydował się powrócić do normalnego życia właśnie teraz? Czy zniecierpliwiony zrozumiał, że dalsza śpiączka nie ma sensu, bo i tak nikt poza żoną się nim nie interesuje? Kiedy kładł się do spania w 1988 r. w sklepach był tylko ocet, dziś półki uginają się od nadmiaru towarów, więc może uznał, że czas trochę pożyć, udać się na zakupy?

– Moim zdaniem przestraszył się, że prześpi obecną koniunkturę w gospodarce i ewentualne podwyżki na kolei – mówi mieszkaniec Działdowa, który zna osobę, która zna kogoś z rodziny kolejarza.

Sprawa jest podejrzana tym bardziej, że gdy kolejarz zasypiał, miał zdiagnozowany pięciocentymetrowy guz uciskający na pień mózgu.

Polityka 24.2007 (2608) z dnia 16.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 116
Reklama