Archiwum Polityki

Dylan, czyli rock’n’roll

Bryan Ferry, Dylanesque, Virgin Records

Umieszczanie Boba Dylana w katalogach muzyków rockowych u sporej części jego fanów i nie mniejszej gromady krytyków muzycznych zawsze wzbudzało wątpliwości. Owszem, inspirował rockmanów i niekiedy flirtował z rockiem, ale nic ponadto. Tymczasem Bryan Ferry postanowił nagrać płytę z piosenkami Dylana w wersjach jak najbardziej rock’n’rollowych. Brytyjski artysta prowokacyjnie zmienił tempo starych ballad, rozbudował instrumentarium tam, gdzie pierwotnie przygrywała gitara akustyczna i harmonijka ustna, i zaśpiewał to wszystko swoim wybitnie wrażliwym na rytm głosem. Niby nic nowego, wszak piosenki Dylana wykonywali Guns And Roses albo Jimi Hendrix z nadzwyczaj rockową drapieżnością, ale Ferry wydobył z tej twórczości archaiczną już dzisiaj rock’n’rollową bezpretensjonalność. Dzięki tym zabiegom łatwiej zrozumieć, dlaczego nawet wczesny, folkowy Dylan wywarł tak wielki wpływ na późniejsze pokolenia rockmanów.

Polityka 12.2007 (2597) z dnia 24.03.2007; Kultura; s. 65
Reklama