Jak wiadomo, geje w środowisku szkolnym istnieli, istnieją, a czy będą istnieć, to się okaże. Urzędnicy Ministerstwa Edukacji Narodowej – tzw. MENi – zamierzają obronić polską szkołę przed żywiołem gejowskim, czyli mówiąc po polsku – przed pedalstwem, które w tej szkole gotowe jest się szerzyć i to w promocji.
MENi nie kryją, że walka z promocją homoseksualizmu będzie trudna nie tylko dlatego, że młodzież jest na promocje strasznie łasa, ale i dlatego, że na razie nie wiadomo, na czym taka promocja miałaby polegać. – Wierzymy, że takie działania istnieją, i pracujemy nad ich wykryciem – mówi pragnący zachować anonimowość urzędnik ze Specjalnej Grupy ds. Wykrycia i Eliminacji Działań Promujących Homoseksualizm przy MEN. – Polska szkoła musi być heteroseksualna. Heteroseksualizm to fundament naszej cywilizacji, dlatego będziemy go bronić od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
– Co może być przejawem promocji homoseksualizmu?
– Wszystko i właśnie na tym polega problem. Wskazówką może być gest, spojrzenie czy choćby strój.
– Chodzi o obcisłe ciuchy w dziwacznych designach?
– Nie tylko. Jesteśmy wyczuleni na przesadnie zadbany wygląd, krzykliwą kolorystykę, noszenie materiałów takich jak kaszmir i jedwab, bo wiadomo, jak to się kojarzy i do czego prowadzi. Chcemy nauczycielom zalecić szeroką gamę heteroseksualnych szarości, luźne ubiory z tkanin sztucznych, np. grempliny. Ostrzegam, że rozmaite saszetki typu pederastka będziemy rekwirować razem z zawartością.
– A zachowanie się, gesty?
– Uczuliliśmy uczniów, aby zgłaszali wszelkie przejawy niemęskiej przesadnej gestykulacji wśród nauczycieli czy podejrzanie wysoki timbre głosu z charakterystyczną, manieryczną wymową.