Archiwum Polityki

Kalanie gniazda

Burzę w szklance wody wywołał ostatni wywiad w niemieckiej prasie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Pioruny nie przestały bić nawet wtedy, kiedy wyjaśnił, że nie zachęcał bynajmniej Niemców do zaostrzania polityki wobec Rzeczpospolitej. W ogóle, krzyczały media, poza jej granicami nie należy mówić źle o Polsce i czymkolwiek, co polskie jest. Nic nowego. Pisał już Piotr Zbylitowski (1569–1649): „Pospolita przypowieść polska tak znać dawa: – Zły to ptak, który gniazda swego nie udawa”, co utrwaliło się później w wersji: „Zły to ptak, co własne gniazdo kala”. Tyle że, po pierwsze: najpospolitsza nawet przypowieść nie musi być mądra, po drugie: czasy się zmieniły. Toteż atak na Kwaśniewskiego był nie tylko pełen hipokryzji (nic nas przecież bardziej nie cieszy niż np. Białorusini czy Rosjanie zrywający z tą „świętą zasadą” i wyrażający się źle o stosunkach panujących w ich ojczyznach), ale także zaściankowy i niegdysiejszy.

W czasach PRL wiadomo było, że w przypadku szykan politycznych, naginania lub łamania przez władzę prawa, autorytarnych i niesprawiedliwych decyzji, jedynym (i często skutecznym) przeciwdziałaniem było nagłośnienie sprawy na Zachodzie. KOR na przykład miał w tym względzie doskonale zorganizowany system informowania korespondentów zagranicznych. Jan Nowak-Jeziorański uznaje, że równie ważnym jak informowanie rodaków w kraju aspektem działalności rozgłośni polskiej Wolnej Europy było ujawnianie ciemnych sprawek reżimu, co podchwycone przez media zza żelaznej kurtyny powodowało bezcenny nacisk na władzę w Warszawie. Nie piszę tego, broń mnie Panie Boże, żeby porównywać PRL z dzisiejszą Rzeczpospolitą. Rzecz, mutatis mutandis, wszędzie miała się podobnie bez względu na ustroje i geopolitykę.

Polityka 38.2007 (2621) z dnia 22.09.2007; Stomma; s. 142
Reklama