Archiwum Polityki

Oczyma Wernyhory

Gdy po odejściu ministra Lipca została w lipcu ministrem sportu Elżbieta Jakubiak – ze szczególnym uwzględnieniem Euro 2012 – zapachniało sukcesem. Pachnie nim zresztą do dziś, bo oto wiosną 2009 r. obok Stadionu Dziesięciolecia rozpocznie się budowa piłkarskiego Stadionu Narodowego. Już w dwa lata po przyznaniu nam organizacji Euro 2012 planujemy rozpoczęcie budowy! Zakończymy ją w 2011, a już rok wcześniej, w 2010, przyjedzie do nas komisja UEFA, by zobaczyć skończony obiekt. Komisja przyjedzie, a tu tymczasem...

Ale nie uprzedzajmy wypadków. Scenariusz pani minister jest prawdopodobnie taki, że komisję w jakiś sprytny sposób wprowadzi się na Stadion Dziesięciolecia. Gdy komisja zobaczy tę ruinę, to się za swoje uefowskie głowy złapie i zaczną się krzyki przerażenia w wielu językach. A wtedy pani minister z uśmiechem zniewalającym wyjaśni, że to, co widzą, to jest stary stadion. Zapewne padnie ostre pytanie: – Jak to, stary? Stary mieliście rozebrać i zbudować nowy! A pani minister Jakubiak im na to: – Specjalnie zostawiliśmy ten stary, żeby wam zrobić ten żart. Taka psikus-niespodzianka to jest, ha, ha, ha! A nowy Stadion Narodowy jest tu, obok! – Gdzie obok? – spytają tamci. I tu będą mieli psikus-niespodziankę numer dwa, bo zobaczą, że żadnego nowego stadionu nie widzą.

I teraz przerywam na moment mój felieton i oddaję głos pani minister sportu, która dziś, we wrześniu 2007 r., zapewnia, że „nie ma szans, by stadion był gotowy w wymaganym przez UEFA terminie do 2010 r., ale rząd liczy, że uda się wybłagać przesunięcie tej daty na połowę 2011 r.”. Połowa 2011 r. oznacza sierpień lub wrzesień z dość mocno zaznaczonym odcieniem października.

Polityka 38.2007 (2621) z dnia 22.09.2007; Tym; s. 143
Reklama