Imponujący wzrost świątecznych wydatków ma niestety jeszcze jedną niepokojącą przyczynę. Od kilku miesięcy szybko drożeje żywność, paliwa, alkohol i tytoń, a także restauracje i hotele. Jak wyliczył GUS, w ciągu roku (dane za listopad) ceny „paliw do prywatnych środków transportu” wzrosły aż o 13,2 proc., a „żywności i napojów bezalkoholowych” o 7,6 proc. Wiele innych towarów i usług drożeje na szczęście wolniej. Łączny skutek tego jest taki, że w listopadzie średnioroczna inflacja sięgnęła już 3,6 proc. Na początku roku na pewno przekroczy 4 proc. To więcej, niż może tolerować Rada Polityki Pieniężnej i kolejne podwyżki stóp procentowych są nieuniknione. Czy może być gorszy prezent pod choinkę?
Polityka
51.2007
(2634) z dnia 22.12.2007;
Rynek;
s. 52