Archiwum Polityki

W grudniu po południu

Tak sobie patrzyłem na posła Suskiego z PiS, który kpił z zespołu doradców premiera Tuska oraz Michała Boniego. Jakaś wizja ma tam powstać – śmiał się Suski. – A po co wizja, jeśli wystarczy telewizja? – spytał złośliwie. Suski nie przypomniał, kogo cytuje i że w oryginale brzmiało to lepiej. Hasło prezydenta Kwaśniewskiego „więcej wizji – mniej telewizji” było wypowiedziane na II Kongresie SLD w 2003 r. SLD tego nie zrozumiało, ale to już inna sprawa. Suski ma podobnie, choć jeszcze bardziej – nie rozumie, co sam mówi, że wspomnę tylko jego teorię patriotyzmu genetycznego... czy może dziedzicznego...? Już dokładnie nie pamiętam – może w oryginale brzmiało to lepiej, ale znaczyło marnie: aby być patriotą, trzeba mieć przodków patriotów. Suski takich przodków ma, patriotyzm odziedziczył w jądrach komórkowych i dlatego jest patriotą.

Ostatnio (zapewne takie są zalecenia), kto żyw z PiS ma pretensje, że Tusk zajmuje się głównie tworzeniem swego „piarowskiego imidżu”. Jest to pięknie po polsku powiedziane i w każdej wiosce suwalskiej to rozumieją. Ponieważ w takiej wiosce mieszkam, więc chcę tym z PiS wyjaśnić rzecz dla nich trudną. Trudną, bo w genetycznie niezmienionej od pokoleń korze mózgowej (model – gładź cylindryczna) nawet nie błyśnie myśl, że tak się ludzie na co dzień zachowują w świecie, w Europie i w Polsce już też. Uśmiechają się do siebie i są życzliwi. Zamiast „spieprzaj, dziadu”, mówią „słucham pana?”. Zamiast skuwać kogoś kajdankami o 6 rano, wlec go po trotuarze do samochodu i krzyczeć, że ma krew na rękach (?) filmując całość dla „obiektywnej publicznej telewizji” – można tego kogoś przesłuchać o 8 rano w prokuraturze.

Polityka 51.2007 (2634) z dnia 22.12.2007; Tym; s. 167
Reklama