Archiwum Polityki

Belgia – byle do lipca

Belgia ma nareszcie – po 9 miesiącach sporów – rząd i premiera. Yves wygrał wybory w czerwcu zeszłego roku, jego partia flamandzkich chadeków zdobyła jedną piątą głosów. Kiedy jednak Leterme zabrał się za tworzenie koalicji rządowej, negocjacje storpedowali Walonowie, frankofońscy mieszkańcy południa Belgii. Zaprotestowali przeciw planom bogatszej flamandzkiej większości, która domagała się, aby większa część płaconych przez nich podatków zostawała we flamandzkich regionach, a nie płynęła do państwowej kasy, która finansowała uboższych Walonów. Obie grupy podzieliła też sprawa granic okręgów wyborczych. Tymczasem wyczekiwana nominacja premiera wcale nie rozwiązuje sporów. Na razie pięciopartyjna koalicja rządowa dała sobie czas i wszystkimi skomplikowanymi problemami zajmie się dopiero w lipcu. Leterme jest optymistą i deklaruje, że będzie premierem wszystkich Belgów. Może mieć z tym kłopot, bo nie ma do niego zaufania 92 proc. Walonów i aż 54 proc. ziomków z Flandrii.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama