Archiwum Polityki

Co on wie o zabijaniu

Piotrek ma sławnego tatę. Tak mówią jego koledzy, kiedy tylko jego tatę Mariusza pokażą w telewizji. Ostatni raz pokazali na początku marca 2008 r., gdy tatę skazano na 25 lat.

Wrocławski sąd apelacyjny utrzymał karę 25 lat więzienia dla Mariusza S. za zabicie kobiety, która była w siódmym miesiącu ciąży. Koledzy Piotrka znają szczegóły: udusił ją, a ciało zmielił w śrutowniku. Szczątki rozsypał na polu albo – w wersji hardcore – karmił nimi psy. Niezłe, choć w grach komputerowych są lepsze zabijanki. Zupełnie więc nie przemawia im do przekonania wersja, że zwłoki mógł po prostu zakopać. Wersje są różne, bo ciała kobiety, która zaginęła w 2002 r., nie odnaleziono. Proces był poszlakowy, ale sąd apelacyjny, podobnie jak wcześniej okręgowy, nie miał wątpliwości: tata Piotrka jest winien. Zabił 23-letnią Edytę, która była z nim w ciąży, bo bał się, że gdy sprawa wyjdzie na jaw, zostawi go konkubina, z którą też miał dziecko.

Piotrek nie pojechał do więzienia na pierwsze widzenie. Jego babcia wie: chłopiec bał się, bo miał z ojcem ciężkie życie. Jest dzieckiem z pierwszego związku Mariusza. Potem mieszkał z kolejną partnerką ojca i ich wspólnym synem Markiem. I zawsze był gorszy. Obrywał za przewinienia swoje i młodszego przyrodniego brata. Na kolejne widzenie Piotrek już pojechał – oddzielające kraty wzbudziły w nim poczucie bezpieczeństwa. Rozmawiali normalnie, co w szkole, jak zdrowie. Piotrek nie pytał o doniesienia prasowe. Tata wytłumaczył, że jest zamknięty za coś, czego nie zrobił: siedzę, synu, za niewinność.

Co w życiu robił Mariusz

Mariusz S. tylko raz, na początku śledztwa, przyznał się do zabójstwa Edyty. Potem już konsekwentnie zaprzeczał. Znał dziewczynę jak wiele innych, ale broń Boże nie utrzymywał z nią żadnych bliższych kontaktów, więc niemożliwe, żeby ona zaszła z nim w ciążę. Miał dwóch synów, kobietę, a rodzina jest dla niego najważniejsza.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Ludzie; s. 104
Reklama