Archiwum Polityki

Schwul ante portas

Nie jestem zwolennikiem tytułów w językach obcych, ale co robić, jeśli wróg jest obcy? Zagrażają nam Niemcy i homoseksualiści. W filmie „Orędzie”, wytwórnia filmowa PiS (scenariusz Jarosław Kaczyński, reżyseria Jacek Kurski, montaż Patrycja Kotecka, w roli głównej Lech Kaczyński, gej – Brendan Fay – gościnnie, koprodukcja PiS i TVP), pokazano nam oba niebezpieczeństwa: Niemców i homoseksualistów. Jak odróżnić Niemca od geja? – oto jest pytanie. Być może homo powinni nosić pióropusze jak Indianie. Jeszcze trochę, a kochający po niemiecku dotrą do naszych bram. Berlin już stał się największym skupiskiem gejów w Europie, a od granicy, która jest granicą naszych wartości, naszych norm moralnych, do pełnego zepsucia Berlina jest zaledwie godzina drogi. A jak dobrze pedałować, to nawet mniej. W dodatku granica została zniesiona i taki gej, jak się dobrze rozpędzi na Unter den Linden, to może wylądować u nas na Krakowskim Przedmieściu.

Choćby taki Tomasz Mann – mało że Niemiec, to podobno jeszcze homoseksualista. Co by było, gdyby Tomasz Mann zmartwychwstał, zamieszkał w Bristolu i zastukał do drzwi Pałacu Prezydenckiego. – Stój! Kto idzie? – Mann. – Mann? Jaki Mann? Imię? Pesel?

W Pałacu konsternacja, Fotyga, Jacek Kurski, panika, telefony do prezesa – wpuścić czy nie? – Połączcie mnie z prof. Krasnodębskim – mówi Kamiński. – Profesorze, tu u nas na bramie jest jakiś Mann. Mówi, że Tomasz. – Tomasz Mann? – pyta zaskoczony intelektualista PiS.

– On uchodzi za wybitnego pisarza, ale o ile mnie pamięć nie myli, to on już nie żyje – mówi profesor. – Ale mamy Wielkanoc.

Polityka 13.2008 (2647) z dnia 29.03.2008; Passent; s. 112
Reklama