Wciąż powraca sprawa odwołanego występu rosyjskiej Bieriozki. Piotr Skulski, prezes Europejskiej Agencji Reklamowej, organizującej pobyt zespołu w Warszawie, nie daje wiary zapewnieniom, iż powodem były obawy o bezpieczeństwo widzów w związku z nie najlepszym stanem technicznym Sali Kongresowej. „Nie wiemy, kto za tym stoi, ale wyraźnie nie podoba mu się ostatnie ocieplenie stosunków z Rosją – powiedział „Trybunie”. – To jest sprawa absolutnie polityczna, złożyliśmy doniesienie do prokuratury i ABW”.
Sala Kongresowa była w świetnym stanie, kiedy 40 lat temu przemawiał w niej ówczesny I sekretarz PZPR Władysław Gomułka, atakując po kolei studentów, „Dziady”, pisarzy i osoby pochodzenia żydowskiego. 19 marca można było ponownie zobaczyć Gomułkę na wielkim telebimie zamontowanym na Pałacu Kultury i Nauki. „Gazeta Stołeczna” zanotowała opinie kilku widzów, m.in. licealisty Macieja Lipki, który doszedł do wniosku, że „Gomułka był chyba gorszy niż Kaczyński, Giertych i Lepper razem wzięci”.
Na telebimie pokazano również osnuty na tle wydarzeń 1968 r. film Radosława Piwowarskiego „Marcowe migdały”. Obserwacja reportera „Życia Warszawy”: „Projekcja tego filmu wzbudziła wśród zmarzniętych oglądających duży entuzjazm. Szczególnie rozgrzała ich scena, w której nagusieńka para uprawiała na stole gorący seks”.
Tymczasem młodzi działacze PiS wpadli na pomysł, aby wypucować gruntownie Pałac, który, mimo że ma już 53 lata, nigdy nie był myty. Rządzący stolicą politycy PO i LiD potraktowali propozycję chłodno. „Jeszcze niedawno radni PiS chcieli Pałac zburzyć z powodów ideologicznych, a teraz chcą go myć” – zdziwił się wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.