Kazik reklamy nie potrzebuje, ale się reklamuje śpiewając, że po ludziach chodzą przypadki, a on jest przypadkiem rzadkim. Film "Ogniem i mieczem" miał wielkie powodzenie, bo jeszcze większą reklamę. Profesor prawa Falandysz z żoną reklamuje kawę. Profesor brzydki jak mops, profesorowa niebrzydka i reklamy nie potrzebuje, natomiast kawa - paskudztwo. Kupiłem, zaparzyłem, wypiłem myśląc, że też nie ma kary bożej na tego profesora prawa karnego. Prezydent Kwaśniewski reklamował jakieś meble. Aktor Zamachowski zajada się reklamowanymi przez siebie kanapkami Big Mac z McDonald´sa (a te kanapki - "Ohyda! Ohyda!" - jak woła ktoś w "Jądrze ciemności" Conrada). William Szekspir został wciągnięty do reklamy piwa królewskich browarów warszawskich. Billboardy na ulicach głoszą, że piwo Złoty król - klasyczne dzieło Łykama Szeksbira, ma moc nocy letniej.
Jednak wszystkie te reklamy jest to małe piwo wobec reklamy, w której wystąpił Bogusław Linda. Goebbels pytał: - Czy chcecie wojny totalnej? - Wojna totalna nam dziś w Polsce nie grozi. Natomiast wybuchła reklama totalna (całościowa), w której osobą centralną jest Linda - propagujący otwarty fundusz emerytalny Winterthur. Na każdym przystanku - Linda. Na każdym billboardzie - Linda. Otwierasz gazetę - widzisz Lindę. Otwierasz telewizor - któż to do cholery? - no przecież Linda. Otwierasz radio - słyszysz Lindę, który ci wmawia, że Winterthur to przyjaciel, któremu możesz zaufać. Kładziesz się spać; śni ci się, że otwierasz windę i widzisz Lindę, który cię pyta: - Co ty wiesz o emeryturach? Mówisz, że nic. Wtedy on ci mówi: - Mój agent wie wszystko. I pokazuje ci tego agenta. Jest to wściekły bernardyn, który cię kąsa w łydkę. Ty go kopiesz. I budzisz się ze strasznym bólem nogi, bo kopnąłeś ścianę.
Dobiega końca proces zabójców dwóch dealerów Ery.