Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Krajobraz po bitwie

I tak oto nasze kochane i upragnione NATO uratowało Kosowo przed czystką etniczną. Przy okazji spowodowało inną, tyle że skuteczniejszą i bardziej radykalną. Za parę dni nie będzie już Serbów na ich ojczystej i historycznej ziemi. Uciekają też Cyganie i Czarnogórcy. "Partyzanci" z UCK, których Zbigniew Brzeziński tak bardzo chciał dozbroić, a wspaniałe NATO nie potrafi rozbroić, palą serbskie domy i cerkwie, dopuszczają się zbrodniczych linczów i egzekucji. Siły KFOR nie potrafią temu zapobiec. Jest to o tyle dziwne, że w tej chwili w Pristinie jeden uzbrojony żołnierz KFOR (nie licząc logistycznego i pancernego wsparcia) przypada na dziesięciu mieszkańców wliczając niemowlęta i sparaliżowanych starców. Ale cóż on może - biedaczek. Zresztą wtedy, kiedy zbrodni dokonywały rzekomo (piszę rzekomo, bo nie ma jeszcze oficjalnych danych komisji śledczych) milicje serbskie, winny był od razu wskazywany palcem i piętnowany - bez domniemania niewinności. Teraz mordują Serbów "nieznani sprawcy" i siły KFOR niekiedy nie potrafią ustalić ich tożsamości. Kiedy w Gracku zmasakrowanych zostaje w sadystyczny sposób czternastu Serbów, pan Arben Xhaferi - samozwańczy przywódca Albańczyków w Macedonii, oświadcza panu Dawidowi Warszawskiemu z "Gazety Wyborczej", że "z całą pewnością nie zrobiło tego UCK". I redaktor Dawid Warszawski z zadziwiającą łatwością przełyka pigułkę. Nie ma dalszych pytań, nie ma powątpiewającego komentarza. Czyny niby te same, a reakcje - o jakże zróżnicowane. Ciśnie się na usta pytanie: dlaczego?

Dla ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka akcja NATO w Jugosławii to zwycięstwo. To, co dzieje się w Kosowie dzisiaj, nie pasuje do ogólnej doktryny, którą formułuje minister z nieubłaganą szczerością: Prawa człowieka winny stać wyżej niż prawa do suwerenności narodów, co musi być wpisane do Karty ONZ.

Polityka 33.1999 (2206) z dnia 14.08.1999; Stomma; s. 82
Reklama