Zwróciliśmy się do MON z pytaniami o statystykę wypadków polskich żołnierzy na misjach pokojowych. Pytaliśmy też o tryb regulowania roszczeń, wysokość wypłaconych odszkodowań, zwłaszcza zaś o dwie głośne ostatnio sprawy: ostrzelania 16 sierpnia afgańskiej wioski i wypadek w kontyngencie w Libanie, gdzie 3 lipca br. polska wojskowa cysterna zderzyła się z cywilnym pojazdem. Zginęło 4 Libańczyków, a prawdopodobną przyczyną wypadku była awaria techniczna cysterny.
Na wysłane 10 października pytania MON odpowiedziało po pięciu tygodniach, w ostatnim dniu urzędowania ministra Aleksandra Szczygły. Okazuje się, że „nie ma dostępnej statystyki zdarzeń. Nie ma bowiem komórki odpowiedzialnej za gromadzenia takich informacji”. Nie ma też resortowego aktu prawnego, który by to regulował.
Prawdopodobnie w poważniejszych sprawach roszczenia reguluje się środkami z funduszu operacyjnego wojskowych służb lub ze środków, które kontyngent ma na wypełnianie cywilnych celów misji. W drobniejszych – żołnierz, który zawinił, płaci z własnej kieszeni. Rozliczeń dokonuje się w zgodzie z miejscową tradycją. Poszkodowane rodziny z afgańskiej wioski dostały owce, barany, mąkę i pewną kwotę pieniędzy. Do Polski przyleciały trzy ranne w ostrzale Afganki i dwie inne osoby, wytypowane na kurację przez wioskową starszyznę. Ponownie ujawniło to inny nierozwiązany problem – opłacania w ramach NFZ kosztów leczenia i rehabilitacji ofiar naszych żołnierzy. Już wcześniej, na prośbę MON, za leczenie rannego chłopca płaciła jedna z polskich fundacji.
– Sprawa robi się już tak poważna, że pierwszą z inicjatyw naszej komisji będzie jej legislacyjne uregulowanie – zapowiada poseł Janusz Zemke (LiD), przewodniczący sejmowej komisji obrony.