Pośmiertny tytuł bohatera Federacji Rosyjskiej nadano zmarłemu w ub.r. 94-letniemu Gieorgijowi Abramowiczowi Kowalowi, który być może był najważniejszym szpiegiem sowieckim. Jako Delmar wykradł Amerykanom tajemnicę bomby atomowej: udało mu się przeniknąć do grona personelu zatrudnionego przy słynnym projekcie „Manhattan”. Zaskoczeni komentatorzy amerykańscy zwracają uwagę na doskonałą przykrywkę, jaką Kowal dysponował: urodził się w Sioux City w stanie Iowa jako George Koval, studiował w Nowym Jorku, służył w ar mii amerykańskiej i doskonale grał w koszykówkę. Z Ameryki, jako niespełna 10-letni chłopiec, w latach Wielkiej Depresji wyemigrował z rodzicami do Birobidżanu, miasta na Syberii, w którym Stalin zakładał republikę dla Żydów.
Jeszcze przed wojną Kowal ukończył technologię chemiczną w moskiewskim Instytucie Mendelejewa i został przez sowiecki wywiad wojskowy wysłany – pod fałszywym nazwiskiem – do USA. Potem wrócił do nazwiska i życiorysu ze stanu Iowa i w 1943 r. został powołany do armii amerykańskiej, która kształciła go w dziedzinie inżynierii, powierzając mu w końcu kontrolę szkodliwości promieniowania w tajnych zakładach w Ohio i w Tennessee. Po wojnie zbiegł do ZSRR, powrócił do Instytutu Mendelejewa i tam wykładał. Kryptonim Delmar był znany od kilku lat, jednak nazwisko szpiega ujawniono pierwszy raz.