Restauracja Adria, jedyna w dzielnicy, znajduje się na parterze kamienicy babci Damiana, o osiemnastej się otwiera, oferuje trzy połączone sale o zróżnicowanym nastroju. Już chłopcy siedzą na stołkach przy barze, rozlewają gorzką żołądkową, właściciel gra z żoną w bilard, kręcą się ich dzieci. Babcia Krystyna zachodzi z koleżanką na drineczka. Jest kobietą przystojną, zadbaną, osobą obdarzoną pewnością siebie. Nieraz w sytuacjach towarzyskich udanie parodiowała Hankę Bielicką, aż jej kiedyś brat powiedział, żeby przestała, bo ktoś pomyśli, że faktycznie Bielicka nadeszła. W lokalu rozbrzmiewa muzyka z lat 80., robi się tumult wśród mężczyzn, ktoś znany z widzenia prosi Krystynę na parkiet. Podczas gdy ona nie zaszła tańczyć, tylko porozmawiać. Pijany jesteś, synek – mówi babcia, wychowana w Warszawie, z zawodu elektromonter. Sytuacja rozgrywa się w chmurze dymu papierosowego, mężczyzna brzydko nalega, Krystyna gasi papierosa i wraca do mieszkania. Już? – dziwi się zgryźliwie dziadek, z którym nie żyją dobrze. Towarzystwo mi nie odpowiadało – mówi babcia. Jutro po szkole Damian wpadnie na zupę.
Pan Sławek, anglista,
zrobił sobie zdjęcia z ponad tysiąc czterystoma sławnymi osobami, takimi jak aktorzy, politycy, sportowcy i prezenterzy telewizyjni. Na każdym zdjęciu sława obejmuje pana Sławka. Przystępnie się uśmiecha lub jest z lekka odęta na twarzy, jakby chciała podkreślić, że zdobyć ją niełatwo, a już utrzymać przy sobie na dłużej jest niemożliwością. Prawdę mówiąc, czasami pan Sławek jest na zdjęciu sam, a sławie widać tył głowy, bo przelatując obok, nie dała się schwytać obiektywem. Damian Ul, uczeń klasy IVa jest sławny, zagrał w filmie „Sztuczki”, jest pod ręką, bo mimo nawału zajęć aktorskich, wywiadów i odbierania nagród, musi bywać w szkole, nic prostszego, jak wywołać go na korytarz i się z nim uwiecznić.