Łacina wraca! Trochę chyłkiem, trochę jawnie. W Kościele katolickim za sprawą Benedykta XVI można wysłuchać mszy gregoriańskiej. W kinie – dzięki „Pasji” Mela Gibsona – posłuchać wulgarnej łaciny rzymskich żołnierzy. A tęsknota do solidnego wykształcenia humanistycznego przyciąga międzynarodówkę wykształciuchów także i do łaciny. W niemieckim Bundestagu powstała grupa parlamentarna, która chce wspierać naukę łaciny. Zgłębia ją 800 tys. uczniów – 30 proc. więcej niż sześć lat temu. Wydana kilka miesięcy temu książka prof. Wilfrieda Stroha „Łacina umarła, niech żyje łacina” weszła na listy bestsellerów! Do dobrego tonu należy nie tylko cytowanie łacińskich przysłów, ale i wyznanie, że posyła się dzieci na lekcje łaciny.
W Finlandii radio co tydzień nadaje krótkie wiadomości po łacinie – Nuntii Latini. W Internecie Sieciarz (Retiarius) redagowany jest przez profesora łaciny Terence’a Tunberga z Kentucky. W Polsce prof. Mikołaj Szymański z Uniwersytetu Warszawskiego doskonale rapuje w języku Cycerona i streszcza co miesiąc pismo literackie „Lampa”, a Konrad Kokoszkiewicz opracował angielsko-łaciński słownik terminów komputerowych i otworzył internetowy Klub Mówiących po Łacinie (Grex Latine Loquentium), który został zauważony przez „New York Timesa”. Dziś – pod brytyjskim już kierownictwem – ma on użytkowników na całym świecie. A w najnowszym wydaniu „Ephemeris” można poczytać, że homo gentis Cassubianae wygrał w Polsce wybory.
Czy to renesans humanizmu, czy tylko lekcje martwego języka? Ani jedno, ani drugie. Jest w tym trochę zabawy w starożytnych Rzymian. Jest nieco słomianego zapału. Ale przede wszystkim jest to powrót do źródeł.