Cieszyn będzie w 2010 r. obchodził 1200-lecie założenia. Jaka jest szansa, aby uroczystości poprowadził wspólny burmistrz lub starosta, czeski odpowiednik z drugiej strony Olzy? – Szansa jest, ale gdzieś za wiek! – żartuje Bogdan Ficek, burmistrz naszego Cieszyna. A już poważniej: – Potrzebujemy kilkudziesięciu lat, aby zamazać historyczne podziały i uprzedzenia. To już zadanie dla przyszłych pokoleń.
Czeski „Dziennik Morawsko-Śląski” podobne pytanie zadał Vitowi Slovaczowi, staroście Czeskiego Cieszyna: – Jednym miastem raczej już nie będziemy – ocenił. Uzasadniał to tym, że w ramach UE zostaną państwa narodowe, każde będzie rządzić się swoimi prawami, inne pozostaną systemy podatkowe, socjalne i oświatowe: – Ale nasza współpraca nigdy jeszcze, od podziału po I wojnie, nie była tak zaawansowana. I będzie coraz głębsza.
Burmistrz Ficek przypomina, że dopiero niespełna 20 lat temu znikły zaorane pasy, ogrodzenia z drutu kolczastego i sygnalizacja chroniąca rzekomą granicę przyjaźni. Za wzór współpracy w ramach City Twins uważa się związki Imatry (Finlandia) i Svetogorska (Rosja); także dwóch miast unijnych: Tomio (Finlandia) i Haparanda (Szwecja), które wspólnie wykonują wiele usług komunalnych. Zdaniem burmistrza Cieszyna jeszcze ciekawsze rozwiązania stosuje miasto Herzogenrath, które granica niemiecko-holenderska przecięła niegdyś środkiem jednej z ulic. – Tam władze uznały, że należy zbudować wspólny urząd i działać według praw tego państwa, które aktualnie są korzystniejsze dla mieszkańców. W Cieszynie droga do takiego konsensu jest daleka.
Sąsiedzi przy ladzie
A wydawać by się mogło, że właśnie tu tworzenie jednego miasta, przedzielonego tylko niewielką rzeką, pójdzie jak z płatka.