Archiwum Polityki

Wielkie zero

Koalicja nie potrafi uczyć się nawet na własnych błędach. Ledwie jej przywódcy ogłosili, że zgodnie wracają do sprawy reformy podatków od dochodów osobistych, zniweczonej w ubiegłym roku przez weto prezydenta, a już zaczynają się nieporozumienia i konflikty.

Najpierw Marian Krzaklewski, a teraz Jerzy Buzek wracają do pomysłu, aby najwyższą stawkę PIT obniżyć tylko tym, którzy prowadzą działalność gospodarczą, a więc mogą zwiększać liczbę miejsc pracy. „Etatowcy” – ich zdaniem – takiej możliwości nie mają. Pomysł ten przypomina stary dowcip o propozycji zmiany kierunku ruchu z lewostronnego na prawostronny, na początek tylko dla ciężarówek. W gospodarce nie da się sztucznie wydzielić odmiennych pasów dla firm i nie-firm.

Dzielenie podatników na zatrudnionych i zatrudniających grozi podobnym zamieszaniem, jakie przeżyliśmy przed kilkoma laty, gdy Ministerstwo Finansów nieudolnie wprowadzało ryczałt podatkowy. Podatnicy nim objęci mieli szansę na niższe podatki, więc kto mógł, rejestrował działalność gospodarczą. Najbardziej spektakularną grupą byli aktorzy, którzy pozwalniali się z teatrów nie schodząc ze sceny. Mniejsze podatki płacili bowiem jako właściciele jednoosobowych firm, sprzedających usługi teatrom. Gwałtownie przybyło małych firm, zaś sądy zawalone zostały sprawami, które urzędy skarbowe wytaczały aktorom. Zamieszanie było wielkie, pożytku żadnego. Teraz zanosi się na powtórkę.

Można zrozumieć ludzi, dla których sprawiedliwość społeczna jest ważniejsza niż rozwój gospodarczy, więc nie akceptują szybszego tempa obniżania obciążeń osobom lepiej zarabiającym niż pozostałym. Są oni bowiem zwolennikami poglądu, że podatki winny służyć przede wszystkim niwelowaniu różnic w dochodach. Jeśli jednak rząd i cała koalicja deklarują, że reforma jest po to, aby przyspieszyć rozwój gospodarczy, czyli także tempo tworzenia nowych miejsc pracy, to powinni wiedzieć, kto i jak może to osiągnąć.

Każdy rodzaj przedsiębiorstwa potrzebuje pieniędzy, zaoszczędzonych przez innych i ulokowanych w banku albo zainwestowanych na rynku finansowym.

Polityka 21.2000 (2246) z dnia 20.05.2000; Wydarzenia; s. 17
Reklama