Archiwum Polityki

Polityczna Agencja Radiowa

Wykrakaliśmy, niestety. Opisując jak ZChN obsadza kluczowe stanowiska w resorcie łączności, poczcie i Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej (POLITYKA 8 i 13) sformułowaliśmy przypuszczenie, że w PAR idzie o to, aby priorytetowe stały się w Agencji sprawy Radia Maryja, diecezjalnego Radia Plus, a za chwilę zapewne katolickiej Telewizji Familijnej. Nie pomyliliśmy się. Nie przewidzieliśmy jednak, że nowe kierownictwo PAR przyszło tam nie tylko wypełniać misję, ale i załatwiać swoje czysto prywatne interesy.

28 stycznia br. Maciej Srebro, wówczas jeszcze minister łączności (ZChN), powołał na prezesa PAR Adama Kornatowskiego (ZChN), dotychczasowego wiceprezesa, wcześniej dziennikarza, twórcę i przez kilka lat szefa Radia Radom. Pretekstem do odwołania jego poprzednika, prezesa Jerzego Niepsuja (bezpartyjny), były „nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem Agencji”. Wykryto je podczas kontroli, którą – jak się później okazało – zainicjował sam Niepsuj. Obiecano mu więc stanowisko prezesa Państwowej Inspekcji Telekomunikacyjnej i Pocztowej. Tymczasem prezes Kornatowski w kilka tygodni po objęciu stanowiska zwolnił z pracy 11 (na 15) dyrektorów zarządów okręgowych PAR. To byli ludzie z poprzedniej epoki – tłumaczył w lutym Artur Pasik, nowo przyjęty „p.o. zastępcy dyrektora gabinetu prezesa” – jeszcze z Państwowej Inspekcji Radiowej, która w PRL zajmowała się zagłuszaniem m.in. Wolnej Europy.

– PIR nigdy nie zajmowała się zagłuszaniem – protestuje Jerzy Malinowski, zastępca głównego inspektora w okresie ostatnich pięciu lat istnienia PIR, do 1990 r. – Jako poprzedniczka PAR realizowała te same zadania, z wyjątkiem przydziału częstotliwości stacjom komercyjnym, których wówczas nie było.

Oprócz dyrektorów nowy prezes zwolnił z centrali PAR, czyli Zarządu Krajowego, 10 osób, w tym pięciu inżynierów-fachowców. Na ich miejsce zatrudnił w samej tylko centrali ok. 30 nowych osób (w większości z Radomia i Lublina), z których – zdaniem kilku pracowników PAR zatrwożonych rozwojem sytuacji – „zaledwie jedna ma blade pojęcie o radiokomunikacji”.

Dyrektorów i naczelników praktycznie odsunięto od pracy. Przydzielono im nowych zastępców – jak mówią pracownicy – z „desantu radomsko-lubelskiego” i z nimi kierownictwo konferuje, do nich przysyła pisma.

Polityka 21.2000 (2246) z dnia 20.05.2000; Kraj; s. 30
Reklama