Informacje o upolitycznieniu radia są mocno przesadzone. Bo poseł Jan Łączny z Samoobrony kierował się przede wszystkim względami merytorycznymi. Dlatego kiedy tylko Krzysztof Filipek, który negocjował z PiS warunki koalicji, zadzwonił z miłą informacją, że Samoobronie przypadł prezes i szef rady nadzorczej w Radiu Koszalin, poseł Łączny rozpoczął poszukiwania najlepszych. – Sztucznie wywołuje się dziś problemy, że osoby te wskazywała Samoobrona – mówi Łączny.
Najlepsza w lipcu 2006 r. była 53-letnia Bożena Dzielińska, bo nie tylko należała do Samoobrony, ale miała, co podkreślali działacze tej organizacji, wieloletnie doświadczenie radiowe. To, że polegało ono głównie na zbieraniu reklam, w oficjalnym życiorysie raczej pomijano. Koszalin chciał dostać wicepremier Lepper, bo to jego matecznik. Więc gdy dzielono 17 rozgłośni regionalnych, domagał się właśnie Radia Koszalin, bo reszta i tak trafiła do PiS.
Zdaniem Bożeny Dzielińskiej, rekomendacja Samoobrony w niczym nie umniejszała faktu, że była bardzo mocnym punktem radia i chciała dobrze rządzić. Przeszła całą skomplikowaną procedurę rekrutacyjną. A rozmowy prowadzono z nią nie tylko w biurze Samoobrony. – Zaproszono mnie raz na spotkanie z jakąś grupą ludzi, którzy chcieli się dowiedzieć, co bym zrobiła, gdybym została prezesem. Był tam podobno ktoś z Warszawy, kto się temu przysłuchiwał – wspomina Dzielińska, tylko nie za bardzo wie, czy z Samoobrony, czy z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ale z całą pewnością nie było to partyjne spotkanie, bo przecież odbywało się poza siedzibą Samoobrony.
– Rozmowa wypadła bardzo pozytywnie – mówi Dzielińska. Skąd to wiadomo? – Bo potem miałam telefon z Krajowej Rady. Powiedzieli, że będę prezesem i jutro wybierze mnie rada nadzorcza – dodaje Dzielińska.