Archiwum Polityki

Śmierć profesora

Anglista. Wyrafinowany humanista, ironizujący ekscentryk. Codzienność obserwował z dystansu. Była zbyt chaotyczna, brutalna, nie dawała się uporządkować. Pokonała go okrutnie.

To dla młodej warszawskiej inteligencji wybudowano na Żoliborzu w latach 30. ciche osiedla. Więc teraz mieszkają tu przede wszystkim emeryci. W samym środku Żoliborza, na placu Inwalidów, znajduje się oddział PKO BP, niemal wszyscy żoliborscy emeryci mają w nim swoje konta.

Kilka przecznic za placem mieszka Andrzej Rosner, prezes dużego wydawnictwa. Jeszcze bliżej – teściowa Andrzeja Rosnera, pani B. Jest styczeń 2000 r. Pani B. wypłaciła z książeczki tysiąc złotych, wraca do domu. Ale nie sama. Podąża za nią dwudziestoletni cień w skórzanej kurtce. Idą: na bazarek, do sklepu, do kiosku Ruchu. W końcu pani B. skręca z ulicy Mickiewicza na swoją ulicę. W pobliżu nie ma nikogo. Cień podbiega, przewraca, wrzeszczy, wyrywa torebkę, wskakuje do samochodu, który czeka już pod domem. Odjeżdża.

Pani B. podnosi się, biegnie z powrotem do banku. Cień zabrał jej dowód osobisty, teraz może podjąć wszystkie oszczędności. Bank przy placu Inwalidów nie ma ochoty zastrzec emeryckiego konta pani B. Andrzej Rosner zgłasza sprawę na policję. Postępowanie zostaje umorzone po dwóch tygodniach. W tym czasie policja odnotowuje kilkanaście nowych napadów na emerytów wypłacających gotówkę z banku.

Nieodstępujące cienie masakrują między innymi teścia profesora Jacka Wiśniewskiego z Instytutu Anglistyki UW.

Kilka dni później o 12 w południe ofiarą cieni pada ojciec Danuty Kuźnickiej, adiunkta w Instytucie Sztuki PAN. Dwóch przewraca go na plecy. Trzeci grozi nożem, zabiera plik banknotów dwudziestozłotowych.

Policjanci z komisariatu przy ul. Broniewskiego mówią otwartym tekstem – opowiada Andrzej Rosner. – Bank jest pod obserwacją złodziei, którzy śledzą jak cienie, a potem okradają wędrujących staruszków. Jest podejrzenie, że o wypłacanych emeryturach, rekompensatach, oszczędnościach, a także o adresach beneficjentów, informuje złodziei ktoś z banku.

Polityka 17.2000 (2242) z dnia 22.04.2000; Kraj; s. 32
Reklama