Archiwum Polityki

„Aleja snajperów”

Nie tylko po olsztyńskim osiedlu latają kulki z wojskowej strzelnicy (POLITYKA 12). To samo dzieje się w Kodniu nad Bugiem przy granicy z Białorusią. Mam tam dom z ogrodem, ale bywa, że boję się wyjść za próg, bo wokoło dosłownie świszczą kule. Latem zeszłego roku pocisk karabinowy rozrąbał dwucalową sztachetę w płocie i na szczęście utkwił w drewnie, bo nie wiem, co by było, gdyby ktoś był w tym miejscu ogrodu. Za rzeką jest białoruska wojskowa strzelnica, która od wielu lat prowadzi ostrzał naszego terytorium – miejscowi rolnicy i wędkarze powiedzą o zastrzelonych na łące baranach czy seriach tnących wodę i nabrzeżne krzewy. Nasza Straż Graniczna (oglądała mój trofiejny pocisk i zameldowała o tym aż w Chełmie, w dowództwie) jest bezsilna, bo Białorusini zawsze odpowiadają, że u nich jest wsio w pariadkie, a jeśli ktoś strzelał, to na pewno nie oni.

Lech Ścibor-Rylski, Warszawa

Polityka 17.2000 (2242) z dnia 22.04.2000; Listy; s. 90
Reklama