Oskarżony dalajlama. To dalajlama stoi za zamieszkami w Tybecie – mówi Pekin. W 49 rocznicę powstania przeciwko chińskiej okupacji Tybetu w stolicy Lhasie i innych miastach doszło do serii protestów Tybetańczyków. Protestowali mnisi buddyjscy i cywile. Takie manifestacje zdarzają się tu dość często i są tak samo brutalnie tłumione. Pekin nie toleruje politycznych buntów ani w Tybecie, ani nigdzie indziej w ChRL. Tym razem zamieszki są wyjątkowo gwałtowne – emigracyjny rząd Tybetu w Indiach podał liczbę ok. 100 zabitych. Akcja protestacyjna przeciw represjom była skoordynowana na skalę międzynarodową. W wielu krajach wolności dla Tybetu domagali się demonstranci przed ambasadami ChRL. Zbierano też podpisy pod apelami o bojkot olimpiady. Sam dalajlama – wbrew zarzutom Pekinu – powiedział, że igrzyska powinny się odbyć. Ale jak przystało na buddystę, podkreślił, że kluczem do rozwiązania problemu Tybetu nie jest przemoc, lecz harmonia serc i umysłów. Dalajlama nie mówi o pełnej niepodległości, lecz o szerokiej autonomii dla Tybetu, o gwarancjach wolności słowa. Jednak nie chce narzucać swojej wizji narodowi. To ostatecznie Tybetańczycy, a nie ja, rozstrzygną, jaka ma być ich przyszłość – podkreśla duchowy i polityczny lider Tybetańczyków.
Polityka
12.2008
(2646) z dnia 22.03.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10
Reklama