Archiwum Polityki

Niejaki Z.

Przykro to pisać, ale Hiszpanie rozczarowali. Nie posłuchali „Wyborczej”, nie zastosowali się do wskazówek „Rzeczpospolitej” oraz „Dziennika”, jak mają głosować, tylko wybrali ponownie do władzy socjalistów z tym oszalałym Zapatero na czele. Kiedy ich pożal się Boże rząd wkrótce strąci ich w przepaść (na której skraj już ich doprowadził przez ubiegłe cztery lata), to niech nie mają do nas pretensji. Nasze media robiły, co mogły, tłumaczyły jak komuś dobremu, że cztery lata temu socjaliści doszli do władzy przypadkowo, że wybrali ich islamscy terroryści, że Z. jest bękartem, a nie prawowitym szefem rządu, że to intrygant, który chce przekreślić udaną transformację, że patrzy wstecz zamiast do przodu, że jest miękki wobec separatystów, że schlebia gejom, sprzyja rozwodnikom, niszczy rodzinę, walczy z Panem Bogiem.

Wysłannik „Gazety” wręcz pytał ludzi, jak oni mogli głosować na socjalistów? „Kiedy rozmawiałem z dorosłym synem mojego kolegi Enrique – pisał wysłannik „GW” z Madrytu – jak to jest, że socjaliści są popularni, CHOĆ DZIELILI HISZPANIĘ POPRZEZ PODJUDZANIE NACJONALIZMU I NIETOLERANCJI w Kraju Basków i Katalonii oraz ROZDRAPYWANIE RAN z czasów wojny domowej, słuchał uprzejmie, ale nie robiło to na nim żadnego wrażenia: – Byle tylko nie prawica...” (podkreślenie Pass). Otóż to: słuszne argumenty naszych mediów nie robiły wrażenia na Hiszpanach.

Już po wyborach poprzednich w 2004 r. polskie media pukały się w czoło na wiadomości, że wygrali socjaliści i niejaki Z. Wtedy jednak błędny wybór Hiszpanów uznawano za wypadek przy pracy spowodowany zamachem terrorystycznym tuż przed wyborami.

Przez następne 4 lata polskie media, na czele z „Gazetą” o KPP-owskich korzeniach, karmiły czytelników ponurymi wieściami z Półwyspu Iberyjskiego.

Polityka 12.2008 (2646) z dnia 22.03.2008; Passent; s. 130
Reklama