Mariusz Janicki wskazuje na „przygnębiająco niski poziom życia emerytów” (POLITYKA 29). Jestem na górniczej emeryturze od połowy 1991 r., lecz dopiero teraz przyglądając się czerwcowej waloryzacji odkryłem coś, co nazwać trzeba szwindlem. Otóż pomimo solennych zapewnień, że prawo III Rzeczpospolitej zlikwidowało złodziejski mechanizm tzw. starego portfela, który w PRL prowadził do pauperyzacji emerytów, ustawodawca i ZUS praktykę tę stosują nadal. Jeśli mój staż pracy i mojego o 9 lat młodszego odpowiednika przechodzącego w „stan spoczynku” w czerwcu br. są identyczne i jeśli mamy również taki sam wskaźnik podstawy wymiaru emerytury (tzn. nasze zarobki osiągały tę samą krotność średniej płacy krajowej), to także nasze świadczenia powinny być równe. Tymczasem moje jest niższe o 27 proc. (!), ponieważ aktualna kwota bazowa (przeciętne wynagrodzenie pomniejszone o składki na ubezpieczenie społeczne) wynosi 1540 zł, natomiast mnie przypisano w „starym portfelu” kwotę 1122 zł. Teraz już wiemy, jak reguluje się poziom życia emerytów.