Archiwum Polityki

Z rzewną taką nieśmiałością

Nie narzekam. Kiedy już wszystkiego mam potąd, jednego tylko mi brak: nieśmiałych. Uważanych za fajtłapów, nieudaczników, melepety. To oni stojąc przed drzwiami kariery nie zauważają, że na tych drzwiach są dwa napisy – Push i Pull. Należy więc ile sił pchać, rozpychać się łokciami. I ciągnąć. Oczywiście do siebie. Wzorem pampersynów. Flegmatyk w Polsce jest bez szans – dawno temu zauważył prof. Steinhaus. A co dopiero nieśmiałek. Opowiadano mi, jak to taki właśnie frajer starał się w banku o kredyt.
– Kredyt? Czy pan zwariował? – usłyszał.
– Liczyłem, że może pan zwariował – wyszeptał, odchodząc z kwitkiem.

Inny znów biedniaszka pracował w UOP-ie. Wezwał go szef od kwitów (nazwisko utajnione) i wyzwał od idiotów (jawnie).
– Nie rozpaczaj – pocieszali go koledzy. – Wiesz, jak to u nas jest w firmie. Może „idiota” to szyfr?

Ale najbardziej malowniczą przygodę przeżył nieśmiały emeryt. Zaczepiony pod blokiem.
– Pieniądze albo życie – rozległo się z ciemności.
– Niech pan to powtórzy jeszcze raz – rozpromienił się starowina. – Już tak dawno nikt nie podejrzewał mnie o posiadanie jakichkolwiek pieniędzy.

Właśnie, pieniądze – niełatwo o nie nieśmiałym. Chociaż są zmiany na lepsze. W jednym z supermarketów rozdawano kupony konkursowe (POLITYKA 36). Opatrzone fotką prowadzącego teleturnieje i rymowanką: Proste pytania – milion do wygrania. Oto jedno z pytań: – Jakie ptaki wykorzystywane były dawniej do przenoszenia listów? – Orły, strusie, gołębie, kolibry... Stawiałbym na kolibra. Pojemność mózgu dostosowana do wesolutkiego konkursu komercyjnej anteny TV.

Polityka 38.2000 (2263) z dnia 16.09.2000; Groński; s. 93
Reklama