Archiwum Polityki

Dziurawa ustawa

Pierwotny, lipcowy projekt budżetu 2001 r. kompletnie rozlazł się w szwach – powstała dziura wielkości aż 7 mld zł. Rząd, wspólnie ze swym zapleczem politycznym, gorączkowo szuka oszczędności pozwalających sprowadzić deficyt do bezpiecznego poziomu. Efekt tych usiłowań zobaczymy 15 listopada.

Nowa wersja budżetu będzie jednak ledwo sfastrygowana i bez większego wysiłku może ją popruć parlament. Każde cięcie w wydatkach czy próba odebrania przywilejów grupowych ma swoich gorących przeciwników, których liczbę gwałtownie zwiększają nadchodzące wybory. Można więc powiedzieć, że w minionym tygodniu rząd, a zwłaszcza minister finansów, pracowali nie tyle nad budżetem, co nad pozyskaniem zwolenników dla trudnych rozwiązań zaproponowanych w ustawach okołobudżetowych.

Dziura powstała dlatego, że główne wskaźniki decydujące o dochodach i wydatkach ze wspólnej kasy okazały się zupełnie nierealne i trzeba je było zmienić, a to zawaliło pierwotną konkurencję. Dotyczy to m.in. zakładanego na 2001 r. tempa wzrostu produktu krajowego brutto, zamiast 5,3 proc. trzeba się będzie zadowolić 5 proc., a i to wielu ekonomistom wydaje się mało realne. Inflacja i bezrobocie okazały się niedoszacowane, zaś ich korekta spowoduje o wiele większe wydatki m.in. na waloryzację emerytur i rent oraz obsługę długu publicznego.

Dodatkową komplikacją jest fakt, że od ministra finansów właściwie już niewiele zależy. Nie ma on praktycznie żadnego pola manewru. Ciąć bowiem może tylko wydatki, które już i tak są kompromitująco niskie: na naukę, oświatę, bezpieczeństwo publiczne czy sądownictwo. Sam nie może natomiast ruszać tak zwanych pozycji sztywnych (pochłaniają one już 60 proc. budżetu i wskaźnik ten ciągle rośnie), które zagwarantowane są przez inne ustawy zwane okołobudżetowymi. A właśnie tutaj powinno się szukać oszczędności.

Tak więc realność przyszłorocznego budżetu opiera się na kilku filarach, których jeszcze nie ma i nie wiadomo, czy (i jakie) będą. Łatwiej dziś prognozować, czego Sejm nie przyjmie, niż na co się zgodzi. Wielu przeciwników we wszystkich ugrupowaniach ma podniesienie stawek VAT w budownictwie.

Polityka 47.2000 (2272) z dnia 18.11.2000; Wydarzenia; s. 16
Reklama