Archiwum Polityki

Dom smutnych kobiet

Miał być raj. Dla dzieci, samotnych matek i rodzin zastępczych. Zbudowano nowy dom i rozdano do niego klucze. A potem – ile pięter, tyle nieporozumień, ilu mieszkańców, tyle kłótni, ilu budowniczych, tyle odmiennych wizji. Piekiełko.

Historia Domu Dziecka Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny w Siedlcach rozpoczęła się przed prawie 20 laty. W 1983 r. stanęli obok siebie ksiądz i sekretarz PZPR, Polacy cudem ocaleni od obozu zagłady i delegacja niemiecka. Kompleks budynków przeznaczonych dla dzieci i ich samotnych matek miał być zadośćuczynieniem ze strony Niemców za zbrodnię popełnioną przed laty.

Fundament: szczytna idea

Zaraz po wojnie rozpocząłem pracę na kolei – wspomina Henryk Wiechetek, który w 1983 r. objął funkcję przewodniczącego Społecznego Komitetu Budowy. – Byłem młodym maszynistą i uczyłem się fachu od ludzi, którzy uczestniczyli w ratowaniu wywożonych z Zamojszczyzny dzieci. Kilkanaście lat później zapragnąłem jakoś upamiętnić tamte wydarzenia. Na całe szczęście znalazłem w swoim otoczeniu ludzi, którym również na tym zależało.

Wśród członków Komitetu obok Henryka Wiechetka znaleźli się m.in. pani Maria Mitura, wówczas szefowa działu kadr w siedleckiej kolei, oraz ppłk WP Romuald Iwańczuk, którzy i dziś są w Zarządzie Stowarzyszenia. – Kiedy rozpoczynaliśmy starania o budowę tego domu, wszyscy pukali się w czoło – mówi pani Mitura. – Nikt nie wierzył, że nam się uda. Ale się udało. Pomagały znajomości z ówczesnymi dygnitarzami. Zdarzało się też nieco upraszczać lub wręcz obchodzić procedury prawne. Idea była szlachetna. Nikt, nawet dzisiejsi oponenci pana Wiechetka, nie kwestionują jego zasług. Jak mówi ppłk Iwańczuk – to człowiek, który umie porwać do swej idei każdego.

Projekt Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny był o wiele obszerniejszy niż to, co zbudowano. Miał powstać dom dziecka, część przeznaczona dla rodzin zastępczych, park atrakcji z kolejką wąskotorową.

Polityka 47.2000 (2272) z dnia 18.11.2000; Kraj; s. 32
Reklama