Archiwum Polityki

Kraina Uśmiechu

Najpierw o zwierzątkach. W klasyce dowcipu znaleźć można historyjkę zapisaną przez antologistów gatunku. Od austriackiego pisarza Roda-Rody po Tuwima. A więc było tak: przedział kolejowy. Jeden z pasażerów stawia obok siebie skrzynkę z wyciętymi otworami. Zagląda do środka i uspokojony pobieżną lustracją szeleści gazetą.
– Co pan wiezie? – dopytuje się ciekawski współtowarzysz podróży.
– Ichneumona.
– Po co panu ausgerechnet ichneumon.
– Mnie po nic, ale mojemu przyjacielowi, gdy tylko zmruży oczy, śnią się żmije. Setki, tysiące żmij.
– Dalej nie rozumiem.
– A co tu jest do rozumienia: najlepszy i sprawdzony likwidator żmij to ichneumon.
– Szanowny panie – przecież żmije, które śnią się pańskiemu przyjacielowi to nie są prawdziwe żmije!
– A pan myśli, że ten ichneumon jest prawdziwy?

Przypomniała mi się opowiastka; przeczytałem, że sąd w Łodzi odpuścił handlarzom, sprzedającym na giełdzie egzotyczne zwierzaki. Przemycone do III RP. Tego jednak nie dało się nijak udowodnić. Wśród zwierzaków był kameleon. Przyznaję z ręką na sercu: nie potrafię dociec, jaki mógł być powód sprowadzania kameleona do kraju, gdzie zmienianie barw nikogo nie zdumiewa. A taka jest przecież właściwość kameleona. Bohatera wierszyka dla grzecznych dzieci:

Gdy w porze deszczów
Pożółkną liście,
Wnet się zabarwi
Żółtozłociście.
Zachodzi słońca
Czerwona kula –
Kameleona
Czerwień otula.
Noc – kameleon
Czarny jak sadze:
Czarne w natarciu,
Czarne ma władzę.

W wierszyku dramat kameleona zaczął się dopiero wówczas, kiedy po burzy pojawiła się tęcza. Biedak nie wiedział, który z kolorów tęczy gwarantuje mu bezpieczeństwo i wygodne przetrwanie.

Czy to nie przesada sprowadzać kameleona w chwili, gdy najwierniejsi pretorianie osierocili przywódcę i bąkają, że chętnie wymienią go na siebie?

Polityka 47.2000 (2272) z dnia 18.11.2000; Groński; s. 109
Reklama