Adam w stosunku do 35-latków z początku wieku jest i dojrzalszy, i – paradoksalnie – mniej dojrzały. Bardziej wykształcony, przyzwyczajony za młodu do odpowiedzialności w pracy, nawet z doświadczeniem na kierowniczym stanowisku, bywały w świecie i biegły w pozyskiwaniu informacji, dużo później podejmować zaczyna życiowo ważne decyzje w rodzaju, z kim i gdzie mieszkać. Tym trudniej mu to rozstrzygnąć, że kobiety coraz rzadziej i niechętnie przystają na tradycyjną rolę żony i matki. Odkładają decyzje prokreacyjne, co ułatwia medycyna. A właściwie szeroko rozwinięte usługi: mrożenie komórek rozrodczych, zapłodnienie pozaustrojowe. Wiele kobiet samodzielnych finansowo decyduje się na samotne macierzyństwo albo na rodzaj związku-kontraktu na czas wychowania potomka. Obyczajowość, która toleruje każdą odmienność, daje Adamowi szansę długiego namysłu, czy w ogóle warto założyć rodzinę i przystać do nowego mieszczaństwa, które zwykło żyć w swych ekologicznych osiedlach-twierdzach oddalonych od centrów wielkich miast. Tam tacy jak Adam mieszkają w inteligentnych domostwach, które jednak paradoksalnie są swym charakterem zbliżone do tradycyjnych, ciepłych domów początku XX stulecia, w których nie było jeszcze elektroniki.
Elektroniczna inteligencja domu Adama jest niewidoczna – wszystkie urządzenia wyposażone są w bardzo wydajne procesory i porozumiewają się ze sobą za pośrednictwem bezprzewodowej sieci, jakiej prototypy zaczęto wdrażać już na początku XXI wieku pod nazwą Bluetooth. Urządzenia te, nie dość, że mogą porozumiewać się ze sobą, włączone są do sieci globalnej – dzięki temu domem można sterować na odległość za pośrednictwem komunikatora, następcy telefonu komórkowego.