Archiwum Polityki

Stary Symeon, młode lwy

Po raz pierwszy w kraju postkomunistycznym do władzy wraca obalony przed laty monarcha. I to w wyniku demokratycznych wyborów. 17 czerwca Bułgarzy masowo zagłosowali na Ruch Narodowy Symeon II. Ugrupowanie cara, które stworzono ledwie dwa miesiące przed wyborami, zdobyło 43 proc. głosów i równo połowę – 120 z 240 – mandatów.

Ruch zdobyłby absolutną większość, gdyby nie dwie marginalne partyjki, które bez zgody Symeona II użyły jego imienia w swych nazwach. Nie weszły do parlamentu, gdyż nie przekroczyły czteroprocentowego progu wyborczego, ale uszczknęły zwycięzcy cenne pięć procent. Dla zwolenników monarchy sam fakt rejestracji tych partii pod oszukańczymi nazwami to część desperackiej obrony skorumpowanego establishmentu przed Zbawicielem. Centroprawicowy premier Iwan Kostow oskarżał cara o dziki populizm, jego doradców nazywał szarlatanami, a monarchistów – przebranymi komunistami. Ataki powtarzały popierające rząd media, zwłaszcza elektroniczne. Wszystko na nic. Rządząca centroprawicowa Unia Sił Demokratycznych (SDS), na którą przed czterema laty głosowała ponad połowa Bułgarów, teraz otrzymała ledwie 18 proc. Opozycyjni postkomuniści o jeden procent mniej. Wygrał car.

Dobry car Borys

Jeden z bułgarskich socjologów porównał szokujące zwycięstwo Symeona II do efektu Tymińskiego. Prawda jest bardziej złożona. Car wzbudzał strach bułgarskich elit politycznych już wcześniej. Nikt tego głośno nie powie – poza rzecz jasna jego zwolennikami – ale to zapewne o Symeonie II myśleli twórcy ordynacji wyborczej, gdy uzależnili ubieganie się o godność prezydenta od pięcioletniego zamieszkania w Bułgarii. Monarcha tego warunku nie spełniał.

Został carem w 1943 r., mając ledwie sześć lat, gdy zmarł jego ojciec, popularny Borys III. Bardzo wielu Bułgarów wierzy (choć prawdy zapewne nigdy nie poznamy), że Borysa otruli Niemcy, gdyż władca opierał się przed wysłaniem swych żołnierzy na front wschodni (Bułgaria oficjalnie pozostawała w sojuszu z hitlerowcami) i nie pozwolił na wywózkę do obozów zagłady 50 tys. bułgarskich Żydów. Co prawda oddziały bułgarskie zwalczały partyzantkę Tity w sąsiedniej Macedonii i pozwoliły na deportację tamtejszych Żydów, ale car został dobrze zapamiętany, tym bardziej że jak na czasy i miejsce był władcą łagodnym.

Polityka 26.2001 (2304) z dnia 30.06.2001; Świat; s. 34
Reklama