Archiwum Polityki

Urok despoty

Ilekroć spotykam ludzi z najwyższych kręgów władzy, przychodzi mi na myśl piosenka, której refren zawierał westchnienie, że cysorz to ma klawe życie. Żart kabaretowej piosenki ujmował kontrast między ludowym wyobrażeniem o życiu w luksusie a naszą wiedzą o tym, że władza polega na czymś innym. To, czego góral zazdrościł cesarzowi, było naprawdę udziałem wielu bogatych ludzi, którym i kawę ktoś przynosił do łóżka, i inne wygody zapewniał, nikt jednak nie zazdrościł tak mocno fabrykantom albo bankierom, jak zazdroszczono cesarzowi.

W tytule czeskiej powieści pojawia się chutna moc i tutaj, na nasze słowiańskie ucho, powinowactwo pożądania z władzą i mroczny cień ludzkiej chuci dopełniają się smakowicie. Władza ma siłę podobną jak pożądanie seksualne, ale czy każda władza? W demokracji władza nie ma wiele smaku, szczególnie jeśli nie jest skorumpowana. Wybrany sługa ludu musi robić to, do czego zobowiązuje go urząd i obietnice wyborcze, i jeśli tak postępuje, to na pewno nikt o nim nie ułoży piosenki z refrenem o tym, że ma klawe życie.

Mityczny urok ma władza niczym nieskrępowana, niepowtarzalny jest urok despoty, który robi, co chce i jak chce. Nie na darmo to właśnie despotom poświęcono najwięcej książek, filmów i sztuk teatralnych. Od Juliusza Cezara po Hitlera, Stalina i Mao ciągnie się legenda o tych, co to mieli życie jak ten cesarz, bo robili, co im się żywnie podobało. Siłą napędową tego mitu jest oczywiście założenie, że w procesie identyfikacji odbiorca utożsamia się z despotą. Czy można sobie wyobrazić podobny proces, gdy chodzi o ciężko pracujące i skromne sługi ludu? Czy ktoś chciałby się naprawdę identyfikować z tymi, którzy zasłuchani w głos wyborców wspierali ich aspiracje i mozolnie wypełniali obietnice?

Polityka 26.2001 (2304) z dnia 30.06.2001; Zanussi; s. 89
Reklama