Archiwum Polityki

Każdy ma swoją melodię

Rozmowa z ukraińskim aktorem Bohdanem Stupką, odtwórcą głównej roli w komedii Krzysztofa Zanussiego „Serce na dłoni”

Janusz Wróblewski: – Polski widz kojarzy pana głównie z rolą Chmielnickiego w „Ogniem i mieczem”. W nowym filmie Zanussiego wciela się pan w milionera, który stara się nakłonić zdesperowanego chłopaka do popełnienia samobójstwa. To film o pieniądzach i moralności?

Bohdan Stupka: – Mój bohater zdobył fortunę, kradnąc. Jest chory na serce, leży w szpitalu, liczy, że samobójstwo leżącego obok chłopaka umożliwi przeszczep. Wierzy też w siłę pieniędzy. Ma jednak resztki sumienia, które każą mu się zastanowić nad tym, co robi.

Morał jest taki, że pieniądze szczęścia nie dają?

Nie tak prosto. Film Zanussiego jest komedią, ale i dość przewrotnym moralitetem. Mądry człowiek wie, że pieniądze nie są najważniejsze. Kto wciąż myśli o kasie, nie zawsze ją będzie miał. Praca ma większy sens.

Dzisiaj każdy marzy o fortunie, nieważne jak zdobytej. Wierzy pan, że multimilionerzy mają sumienie?

Ludzie są różni. Tych, co kradną, jest mniej. A co ich ciągnie do zła? Mnie się zdaje, że władza radziecka ich tego nauczyła. Takie były czasy. Wszędzie bieda, w sklepach pustki, brakowało wszystkiego. Więc ludzie wynosili, co się dało. Z lodziarni jajka i cukier, z masarni mięso, z fabryki jakieś narzędzia – co tylko mogło się w gospodarstwie przydać. A teraz niech pan im wytłumaczy, że nie można. Tyle lat kradli i mają nagle przestać?

I dlatego w Rosji oraz na Ukrainie jest najwięcej miliarderów na świecie?

Nie mam pojęcia, jak się rodzą wielkie majątki. A niech sobie mają te pieniądze! Im więcej będzie bogatych, tym lepiej będzie dla biednych, prawda?

Oj, chyba nie. Na Wschodzie sfera ubóstwa stale się powiększa.

Zostawmy to.

Polityka 16.2008 (2650) z dnia 19.04.2008; Kultura; s. 66
Reklama