Archiwum Polityki

O wyciągu

Od dawna czytam w „Wyborczej” testy egzaminacyjne dla uczniów i po kolei je oblewam. Ostatnio poległem na wszystkich testach gimnazjalnych, ale postanowiłem spojrzeć prawdzie okrutnej w jej złe oczy. Były to zadania z matematyki dla klas VI szkoły podstawowej. W ten sposób trafiłem na zadanie, do którego trzeba było wybrać jedno rozwiązanie z czterech podanych. Zadanie 17. „Wyciąg narciarski Kolej Duża o długości 1500 m przewozi 3000 osób na godzinę. Ile osób średnio korzysta z wyciągu co minutę? A. 300 osób, B. 50 osób, C. 2 osoby, D. 30 osób”. Poczułem, że dam radę. Godzina ma 60 min, więc przez minutę będzie 60 razy mniej, czyli 50. Odpowiedź B. Ale po co podano długość wyciągu? Przecież jest w tym przypadku bez znaczenia. Odrzuciłem myśl, że te 1500 m jest pułapką zastawioną na jakiegoś biedaka, który 3000 podzieli przez 1500 i wyjdzie mu odpowiedź C. To przecież idiotyczne i żaden 13-latek na to złapać się nie da.

O co chodzi z tą długością? Zacząłem kombinować, że może ważna jest liczba talerzyków czy siodełek albo zwykłych uchwytów. Ale skąd to można wiedzieć? Przecież wtedy by podali... chyba? To chyba było już po wahaniu. Tego, że godzina ma 60 min, też przecież nie podali, a trzeba z tej informacji skorzystać. Właśnie. Może rozstawienie uchwytów też trzeba znać z życia po prostu? Czy można skorzystać z takich niepodanych... Tu słowo „korzystać” zaczęło mi dźwięczeć przez chwilę... Jak szybko może jechać taki wyciąg? 3 m na sekundę? Przyjmijmy, że tak. 10,8 km/godz. Zatem w minutę przejeżdża 180 m. Gdy na tych 180 m rozstawiłem wjeżdżających co 3,6 m, to wyszło mi równiutko 50 osób na minutę, czyli znów odpowiedź B.

Uspokoiłem się.

Polityka 16.2008 (2650) z dnia 19.04.2008; Tym; s. 101
Reklama