Archiwum Polityki

Obłęd, nie życie

Nie ma marszu dla desantu/No bo jak tu maszerować/Gdy się spada prosto z nieba/Na głębokie tyły wroga?”. Zaczynam czterolinijkowym cytatem, zapamiętanym chyba jeszcze z Kołobrzegu i śpiewanym przez wojsko Układu Warszawskiego, bo oddaje on całą trudność prowadzenia każdej wojny. A że będzie u nas wojna, i to taka na 120 fajerek, nie ma wątpliwości prezes TVP Andrzej Urbański. Była z nim rozmowa w „Dzienniku”.

Prezes od dawna zna analizy, jakie opracowała Platforma Obywatelska rok temu: impeachment prezydenta jest koniecznością. Po wakacjach jedynym kierunkiem politycznym, który będzie realizowała PO, stanie się atak na głowę państwa, ale telewizja publiczna nie weźmie w nim udziału – mówi prezes Urbański. Uważam, że to mądra i uczciwa decyzja.

Szalenie trudno obala się prezydenta, gdy ma się takich dowódców i żołnierzy jak Urbański. Gdyby jednak nawet miał świetnych fachowców, to dlaczego z ich pomocą obalać prezydenta Kaczyńskiego, który przecież Urbańskiego zrobił prezesem TVP? Chyba tylko z wdzięczności, że nie zrobił go prezesem PZPN.

Trzeba pamiętać, że odsuwaniem prezydenta od władzy zajmują się od początku jego kadencji głównie dwie osoby – prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz sam prezydent osobiście. Oczywiście pomagają mu ministrowie i cała kancelaria, w tym wspominany tu często przeze mnie Michał Kamiński. Ostatnio trochę mało go widać. Gdy Krakowskie Przedmieście w Warszawie było w remoncie i rozkopane, chętnie pojawiał się w błocie rowów, nasypów i okopów, grzązł w pryzmach żwiru lub zapadał się po kostki w piachu niczym piechur na polu minowym. Ale remont się skończył i prysnął wdzięk bitewnego pola, a elegancka kostka kamienna przykryła wszystko.

Polityka 32.2008 (2666) z dnia 09.08.2008; Tym; s. 98
Reklama