Archiwum Polityki

Jak Demetris z Mehmetem

Na nieczynnym od 34 lat lotnisku w Nikozji (gdzie stacjonują siły rozjemcze ONZ) spotkali się obaj cypryjscy przywódcy: Demetris Christofias i Mehmet Ali Talat. Wznawiają rozmowy przerwane w 2004 r. po nieudanym referendum dotyczącym planu pokojowego zjednoczenia wyspy. Plan ten masowo zaakceptowali cypryjscy Turcy, a odrzucili cypryjscy Grecy, co Unia miała im za złe. Teraz istnieje więc oczekiwanie, że to strona grecka nie będzie rzucała kłód pod nogi. Ale prawdziwe problemy leżą po tureckiej stronie zielonej linii. 40 tys. żołnierzy z Ankary, bardzo tu zadomowionych – to raz. Żywiołowa zabudowa pasa wybrzeża na gruntach stanowiących w większości grecką własność – to dwa. Kasyna, mafia, przemyt, handel ludźmi, pranie brudnych pieniędzy to specyfika tureckiej enklawy. Trzeba by to jakoś wyczyścić, zanim wejdzie do Unii. No i sprawa najważniejsza: wszystkim tam rządzi Ankara i to ona podejmie prawdziwą decyzję, oznaczającą w praktyce rozstanie z kolonią. Do tej pory rozmowy cypryjskie padały na drobniejszych przeszkodach. Dobrzy znajomi, Demetris i Mehmet, solidarnie reprezentują urzędowy optymizm.

Polityka 37.2008 (2671) z dnia 13.09.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama