25 lipca 2000 r. minister Skarbu Państwa RP sprzedał konsorcjum France Telecom (FT) i Kulczyk Holding (KH) 35 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej SA (TP SA). 25 proc. objęła FT i 10 proc. KH. Umowa sprzedaży przewidywała, że FT będzie miała prawo dokupienia kolejnych 10 proc. akcji w ciągu roku i następnych 6 proc. do końca września 2001 r., czyli do wyborów. Za 35 proc. akcji konsor-cjum miało zapłacić 4,34 mld dolarów, co stanowiło wówczas równowartość 18,7 mld zł oraz 12 proc. wpływów do budżetu państwa w 2000 r.
Tego samego dnia – 25 lipca – konsorcjum FT i KH zawarło z Tomaszem Szyszko, ministrem łączności, tajny aneks do umowy sprzedaży, tzw. Porozumienie regulacyjne. Jego treść wyjaśnia, dlaczego Francuzi, mający rozstrzygający głos w konsorcjum, jeszcze rok wcześniej za 30 proc. akcji TP SA byli skłonni zapłacić ledwie 2,5 mld dolarów. A teraz za 35 proc. akcji zapłacili aż 4,34 mld dolarów.
Obrońca monopolu
Francuzi zdecydowali się na tę transakcję, gdyż sprzedano im nie tylko 35 proc. akcji TP SA (plus opcję zakupu dalszych 16 proc., a więc w sumie 51 proc., czyli kontrolę nad TP SA), ale praktycznie niemal cały polski rynek telekomunikacyjny. Minister łączności zobowiązał się bowiem w tajnym Porozumieniu, że:
• do końca 2003 r. „nie będzie stosował regulacji w zakresie opłat maksymalnych”. Oznacza to, że TP SA może niemal dowolnie ustalać ceny, czego mieliśmy ostatnio przykład. TP SA, mimo że ma jedne z najwyższych, jeśli nie najdroższe w świecie, taryfy, ogłosiła, że od 1 września po raz kolejny wzrosną ceny opłat lokalnych i abonamentów;
• przyzna TP SA koncesję na usługi telefonii komórkowej trzeciej generacji – UMTS, co „nastąpi po dniu 1 stycznia 2001 r.”. Wówczas oznaczało to, że startując do przetargu wystarczy, by TP SA zaproponowała minimalną zawartą w warunkach przetargu cenę, by dostać koncesję;
• „wydanie nowych koncesji na usługi telefonii komórkowej (tzw.