Archiwum Polityki

15 minut

[dla najbardziej wytrwałych]

Zasada jest taka, że należy oglądać wszystkie filmy z Robertem De Niro, nawet te słabsze, które nie dostają maksymalnych ocen w rubrykach porad. Właśnie mamy taki przypadek. Bez większego rozgłosu trafił na ekrany naszych kin obraz „15 minut”, który nie gromadzi tłumów (prawdę mówiąc, na „moim” seansie byłem jedynym widzem). Pewnego dnia na nowojorskim lotnisku lądują dwaj podróżni o mocno podejrzanych, choć swojskich, twarzach. Jak się niebawem zorientujemy, jeden jest Rosjaninem, drugi Czechem, noszącym zresztą nazwisko Slovak. (Za to strażak o polskim rodowodzie nazywa się Warsaw). Od pierwszej chwili zachwyceni są Ameryką, a już po kwadransie nie mają wątpliwości, że znaleźli się w raju. Pozostaje jeszcze odebrać pieniądze od zainstalowanego tu wcześniej ziomka (z którym Czech dokonał wcześniej rozboju) i śnić na jawie American Dream. Pojawiają się jednak kłopoty – wspólnik zdążył wydać gotówkę, a w zamian proponuje Slovakowi wspólną pracę w charakterze hydraulika. Słovak wpada w szał, morduje rodaka i jego kobietę, a całe zajście rejestruje Rosjanin ukradzioną kamerą wideo. I tak już będzie od tej pory – Czech zabija kolejne ofiary, Rosjanin filmuje zdarzenie, ponieważ od dawna marzył, aby zostać reżyserem, najlepiej takim jak Frank Capra. Wprawdzie Capra kręcił nieco inne filmy, ale mniejsza o szczegóły. W każdym razie Rosjaninowi też chodzi o sławę i pieniądze. Jak się okazuje, w Ameryce wszystko jest możliwe – naoglądawszy się miejscowej telewizji, przybysze ze wschodniej Europy wpadają na świetny pomysł – sprzedadzą którejś stacji swój reportaż o zabijaniu za duże pieniądze, a następnie będą udawać wariatów.

Polityka 30.2001 (2308) z dnia 28.07.2001; Kultura; s. 44
Reklama