Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Na czym stoimy

Stopa – niewielka, skomplikowana konstrukcja z kości, mięśni i ścięgien, przez kilkadziesiąt lat musi podtrzymywać cały ciężar ciała, za co płaci wysoką cenę. Wiosną i latem narażona jest na szczególne niebezpieczeństwa.

Odciski, pęcherze, bolesne guzy przytrafiają się nie tylko baletnicom, które przez wiele godzin mozolnie ćwiczą technikę tańca na pointach. Co piąta osoba w Polsce cierpi z powodu grzybicy paznokci i przynajmniej raz w życiu doświadczyła bolesnych odcisków. Gdyby wszystkich uczniów szkół podstawowych i średnich poddać badaniom ortopedycznym, okazałoby się, że większość ma zdeformowane pięty odchylone na zewnątrz i płaskostopie, które w przyszłości skutkować będzie bólami kolan i bioder.

Takich zniszczeń dokonuje fatalnie dobrane obuwie oraz twarde nawierzchnie ulic, szkolnych podłóg, placów zabaw i boisk. – Przy większości szkół, chyba tylko dla wygody woźnych, wylano na trawiaste i żwirowe boiska asfalt – mówi dr Zbigniew Rusin, dyrektor Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej. – Nie można pozwalać dzieciom skakać wyłącznie na twardym podłożu. Liczne mikrourazy uszkadzają więzadła i ścięgna, deformują prawidłowe ustawienie stawów skokowych.

Trawa amortyzuje nacisk stopy na podłoże, beton – nie. W rozpędzie cywilizacyjnym utwardziliśmy świat wokół siebie i efekty tego są już widoczne w postaci epidemii chorób ścięgien, kości i stawów. Właściwą ochronę mogłoby zapewnić odpowiednie obuwie ze specjalnie wyprofilowaną grubą podeszwą, którą mają markowe (niestety kosztowne) buty sportowe. Inną szansą na uratowanie stóp przed zniszczeniem są specjalne wkładki, które mogą zniwelować nieprawidłowe ustawienie stopy podczas chodu i zamortyzować ucisk powodowany przez twarde podłoże.

Ale wkładka wkładce nierówna. Dr Ryszard Szczepański z Poznania od trzech lat sprowadza do Polski nowozelandzkie wkładki Formthotics z pianki polietylenowej, które modelowane są indywidualnie dla każdego pacjenta. – Wkładka umieszczona w bucie musi być podgrzana na specjalnej maszynie, co trwa kilka minut – opowiada dr Szczepański.

Polityka 30.2001 (2308) z dnia 28.07.2001; Społeczeństwo; s. 80
Reklama